Michał, praprawnuk Agaty i Józefa Szelków, zamieścił na Facebooku piękny wpis-pożegnanie dotyczący Tomka Mackiewicza. Ostatnimi dniami wyprawy Tomka i Eli na Nanga Parbat i brawurową akcją ratowniczą żył cały świat. Elisabeth Revol uratowano, Tomek pozostał na wysokości około 7200 m.n.p.m. na zawsze. Myślę, że warto zachować ten tekst na dłużej na naszej rodzinnej stronie, bo Fb to materia bardzo ulotna.
-
Raz od strony Rupal, raz od strony Diamir, na początku z Markiem Klonowskim, 4 razy z ekipą #NangaDream, a od 3 sezonów na lekko z Elisabeth Revol, w sumie 7 sezonów zimowych pod #NangaParbat - ośmiotysięcznikiem w Karakorum, ale zawsze po swojemu, na własnych warunkach. Nikt nie znał tak Nagiej Góry jak Tomek #CzapkinsMackiewicz.
Podróżnik, outsider, Gość, o którego zazdrosny mógłby być Andree Agassi, którego swego czasu byłem największym kibicem, wreszcie serdeczny znajomy. Człowiek barwny przez co pewnie kontrowersyjny, jednak przy osobistym poznaniu ciepły, wrażliwy, wzbudzający dużą sympatię. Otwarty na świat, kochający ludzi, jego opowieści o Pakistanie i muzułmanach mogłyby być fundamentami podręcznika o tolerancji. Mądry facet.
Ostatni raz spotkaliśmy się w lecie, zupełnie przypadkiem, w jego rodzinnym Działoszynie, sąsiadującym z wioską gdzie mamy domek letniskowy. Opowiadał o przygotowaniach do kolejnej wyprawy na Nangę. Miał konkretny plan jak z Eli zdobyć szczyt.
Swoje marzenie zrealizował w ten czwartek 25.01, zdobył Nanga Parbat w zimie - drugie zimowe wejście, jako pierwszy Polak. Zazdroszczę skubańcowi. Na tyle skutecznie zaraził mnie bakcylem Nangi, że poprosiłem kiedyś o symboliczny kamyczek z góry na pamiątkę. Czapkins obiecał, że przywiezie. Obiecywał i tak zawsze o kamyczku zapominał. Nie przywiezie i tym razem. Po skutecznym ataku szczytowym przeprowadzonym w ekstremalnych warunkach krótkiego, zimowego dnia w Karakorum przy temperaturze odczuwalnej -60st. coś poszło niezgodnie z planem z działoszyńskiej opowieści. Tomek został na zawsze w obozie 4 na 7200, na swej górze, będąc jej zdobywcą.
Tomek nie był ryzykantem, szanował i doceniał życie jak mało kto. Jednocześnie swoją postawą pokazywał, że warto walczyć i spełniać marzenia. Jedno z moich marzeń to odwiedzenie obozów bazowych pod kilkoma charakterystycznymi ośmiotysięcznikami. Nanga Parbat to na pewno jeden z nich, ze słynną doliną Fairy Meadows, z której rozciąga się panorama całego masywu wraz z kopułą szczytową, pod którą gdzieś jest Tomek. Pójdę tam kiedyś mu pomachać i poszukać kamyczka.
P.S. 1. Wielkie wyrazy współczucia dla Ani, dzieci, rodziny i najbliższych Czapy. Moje myśli są z Wami.
P.S. 2. Trzymam mocno kciuki za Eli i jej powrót do zdrowia, niesamowite, że udało jej się z tego wykaraskać. Była mega dzielna. Jednocześnie wielki szacun dla ekipy ratunkowej z K2. Wsparcie w takim stylu i tempie, uratowanie życia to coś dużo więcej niż K2 zimą, choć i tego w ramach podziękowań Wam życzę.